2006-10-01 Manifest

Pisanie bloga jest czynnością zdumiewającą (abstrahując od tego, że słowo “blog”, zdecydowanie obce polszczyźnie, brzmi okropnie – patrz próby jego przetłumaczenia). Nie potrafię ocenić, ilu Polaków to robi, ale sądzę, że jest ze dwa razy więcej piszących blogi, niż je czytających. Jeśli nawet nie, to szansa, że ktoś przeczyta akurat moje wypociny jest bliska zeru (chyba, że podam komuś linka i będę go nękał cztery razy dziennie mailami “i co, czytałeś? jak Ci się podoba? czemu nie wpisałeś komentarza?”).

Dlaczego zatem pisać bloga?

Cóż, ponoć człowiek ma potrzebę tworzenia, a także potrzebę akceptacji. Pisanie blogów jest, być może, sposobem na zaspokojenie tych potrzeb.

Są zresztą i lepsze (?) powody, by pisać bloga. Jednym z nich może być to, że mam coś ważnego bądź ciekawego do powiedzenia (napisania), wraz z nadzieją, że ktoś będzie chciał tego słuchać (czytać). Powód ten w oczywisty sposób trąci pychą, choć pewne sygnały wskazują, że może jednak zawierać pewne ziarenko prawdy. (Mam na myśli, że czasem ludzie mnie słuchają i każą się zamknąć dopiero po godzinie, a nie po dwóch minutach.)

Wreszcie, sądzę, że lektura własnego bloga po paru latach może być ciekawym przeżyciem, i być może warto zacząć go pisać choćby dlatego. W końcu ludzie piszą pamiętniki od niepamiętnych (!) czasów.

Tak więc zaczynam, niespecjalnie przejmując się teoretycznymi aspektami zjawiska blogopisarstwa, usprawiedliwiając się nieco chęcią częstego cytowania mądrzejszych ode mnie (żeby nie pielęgnować pychy;)).