2007-03-14 Kim On jest

Wciąż jestem pod wrażeniem kazania, którego słuchałem w ostatnią niedzielę. Tak dość wyjątkowo (jak na razie ;) ) poszliśmy z Żoną na Mszę dla dzieci. Kazanie nawiązywało do pierwszego czytania z Księgi Wyjścia - opowieść o krzaku gorejącym. Po dość standardowym wstępie (“o kim, Drogie Dzieci, było pierwsze czytanie? O M…, tak, o Mojżeszu.” itd.) nastąpił moment (dla mnie) zaskakujący. Kaznodzieja skupił się na momencie, gdy Mojżesz pytał Boga o jego imię. Jak wiemy, w tradycji żydowskiej (i w języku biblijnym) pytanie o imię to pytanie o samą istotę osoby. “Jak masz na imię?” znaczy “Kim jesteś?”. Pomysł księdza był prosty: zadał dziecion następujące “zadanie domowe”: Zapytajcie swoich Rodziców: “Kim jest Bóg, w którego wierzycie?”

Fascynujące. Pomijam oczywisty skutek takiego kazania, czyli wymuszenie na rodzicach jakiejś refleksji nad wiarą (oczywiście tych rodzicach, którzy pytanie dziecka wezmą poważnie - oby była to większość). Najbardziej jednak niesamowite jest dla mnie zaufanie, jakim w takim ujęciu obdarzeni są rodzice. Kaznodzieja nie powiedział, jaka powinna być odpowiedź. Oczywiście, nie ma w tym wszystkim nic dziwnego - w końcu jest czymś normalnym, że to rodzice w pierwszej kolejności przekazują dziecku wiarę. Ale i tak podziwiam skromność kapłana, który nie próbował się wymądrzać, ale pozostawił zadanie rodziców w ich rękach. A także jego odwagę zaufania im. Wydaje mi się, że jest to najdosłowniej wzięta realizacja postulatu naśladowania Boga. Bóg ufa człowiekowi. Nie mówi: “musisz pójść za Mną” - mówi “jeśli chcesz pójść za Mną…”. Podejmuje ryzyko odmowy ze strony człowieka. Dzięki temu cieszymy się wolnością. Dzięki temu nasza miłość do Boga jest, mimo że nieudolna, ale właśnie - nasza.

To naprawdę świetnie, w czasach, gdy autorytet stanu duchownego w naszym kraju jest nadwątlany różnymi skandalami, zobaczyć takiego Bożego kapłana. Dziękujmy Bogu i módlmy się o więcej takich księży!

No, i zadajmy sobie też to zadanie domowe.