No i znowu zrobiłem z siebie błazna przy ludziach. Nieprzyjemne uczucie. Pytanie tylko, jak tego uniknąć?
Są co najmniej dwa sposoby.
Oba te sposoby, mimo, że pozornie różne, mają jedną wspólną wadę. Wymagają udawania, ciągłego zakładania maski - tragicznej lub komicznej. I dlatego na dłuższą metę skutkują bólem gdzieś wewnątrz i pytaniem, co ja tu właściwie robię.
Musi być jakieś lepsze wyjście…
No i jest. Bardzo proste. Nie udawać. Być sobą. Poważnym, kiedy sytuacja tego wymaga, błaznem, kiedy jest impreza. Strzeli się gafę? Trudno. Będą się śmiali? A co tam.
No tak, ale to nie takie proste. Mogę sobie powtarzać, że się nie przejmuję, co inni o mnie myślą, ale i tak będę się przejmował. I znowu będę się czuł jak kretyn, i znowu będę miał pokusę, by założyć maskę - przecież taka milusia, i jak bezpiecznie się czuję w środku, prawda?
No i wracamy do punktu wyjścia. Słucham sobie właśnie FPS. “Walcz miłością, duchową amunicją! (…) Miłość jest lekarstwem na zło tego świata!” Jak to banalnie brzmi - ale to działa! Świetnie to widać w dwóch momentach. Jeden z nich to małżeństwo. Tu ciężko udawać, bo jest się z drugą osobą niemal non stop. Ale jak zrobię coś głupiego przy Żonie, to wiem, że nie będzie się ze mnie śmiać, tylko najwyżej spojrzy z czułością i pokręci głową (ja zresztą robię podobnie). Uff, nie muszę udawać. Jak dobrze. Ja już nie czuję się bezpiecznie - ja jestem bezpieczny.
Ale jest moment, gdzie widać to tysiąckrotnie bardziej. Żona to jednak człowiek, ma swoje wady, i czasem jednak dokuczy. (Żeby nie było - ja też nie jestem idealny.) Ale ponad wszystkim jest jeszcze Bóg. W modlitwie nie schowam się za maską. (Czy to dlatego ludzie się nie modlą?) Diabeł jednak próbuje nas przekonać, że Bóg też się będzie z nas śmiał… Skąd my to znamy? “Po co się modlić, i tak nie wysłucha.” “Po co iść do spowiedzi, a co, jak nie przebaczy?” A przede wszystkim - “Po co być sobą, przecież podgląda i jak zrobisz coś głupiego, zaraz będzie w niebie śmiech z ciebie.”
A On patrzy, jak ciągle dajemy się nabierać, i czeka. Wysłuchuje. Przebacza. Nie podgląda, tylko czuwa z miłością. Kocha, więc i wymaga, ale zawsze daje szansę. I nie śmieje się z ciebie, tylko do ciebie uśmiecha.
Kupujesz to?