2008-10-13 Alkohol

I znów dowiaduję się o spustoszeniach, jakie dokonują się w związku z chorobą alkoholową – w ludziach nią dotkniętych i w ich rodzinach…

Pierwszą reakcją wielu ludzi na takie wieści jest proste potępienie alkoholu. I już, sprawa załatwiona, przecież to niczyja wina, to wszystko przez tą okropną wódę.

Naprawdę? To w takim razie mam jedno pytanie. Gdyby alkohol sam w sobie był zły, czy nasz Pan zamieniłby wodę w wino na weselu w Kanie Galilejskiej? A przede wszystkim, czy nie wybrałby czegoś innego, a nie właśnie wina podczas Ostatniej Wieczerzy? No to jak to jest?

Jak zwykle moja odpowiedź brzmi: nie wiem, bo i skąd? Wydaje mi się jednak, że widzę w tym sens.

Może Bóg mówi nam w ten sposób: “Nie, nie zrzucaj odpowiedzialności na niewinną substancję chemiczną! To Ja ją stworzyłem, i widzę, że jest dobra (por. Rdz 1)! To ty jesteś odpowiedzialny za to, co z nią robisz, i to tobie dałem za zadanie panować nad nią, a nie na odwrót!”?

A diabeł jak zwykle cytuje Boga: “no, wypij sobie, przecież to jest dla ludzi, nie ma w tym nic złego, przecież to kontrolujesz…”. Tyle, że nie wszystko jest dla każdego, a “panowanie” nie oznacza tzw. “kontrolowanego picia”: jedni są do tego zdolni, inni nie, jedni mogą wypić raz na miesiąc, inni nie powinni wcale, i nie ma w tym nic dziwnego – tak samo jak w tym, że ktoś jest wyższy, a ktoś inny niższy, albo ktoś ma większe zdolności matematyczne, a ktoś mniejsze – po prostu każdy jest inny.

Tylko czemu do tylu ludzi to nie dociera?

KategoriaWiara