Komentarz - Dyskusja o tempie prowadzenia zajęć i innych sprawach


pozdrawiam i prosze troche zwolnic na zajeciach bo nie dajemy rady. a swoja droga jest Pan bardzo przystojnym wykladowca.

– pilna studentka 2008-11-22 20:42 UTC


a psik,ale pisiorek!

– miód w uchu 2008-11-23 02:12 UTC


@pilna studnetka:
Po pierwsze, dziękuję za pozdrowienia.
Po drugie, właściwym miejscem na te uwagę (a raczej na jej pierwszą część) jest Komentarz - Równania różniczkowe cząstkowe bądź Komentarz - Analiza matematyczna dla informatyków 2.
Po trzecie, jestem związany obowiązującym programem – ale zawsze przecież można zadać pytanie.
Po czwarte, nie jestem wykładowcą.
Po piąte, doskonale zdaję sobie sprawę, że jestem bardzo przystojny – moja wspaniała Żona często mi to powtarza.

@miód w uchu:
Tradycyjnie nie rozumiem, o co chodzi.

– Marcin Borkowski 2008-11-23 10:36 UTC


Aniele Boży

Aniele Boży Stróżu mój
ty właśnie nie stój przy mnie
jak malowana lala
ale ruszaj w te pędy
niczym zając po zachodzie słońca
skoro wygania nas
dziesięć po dziesiątej
ostatni autobus
jamnik skaczący na smycz
smutek jak akwarium z jedną złotą rybką
hałas
cisza
trumna jak pałacyk
ładne rzeczy gdybyśmy stanęli
jak dwa świstaki
i zapomnieli
że trzeba stąd odejść Anioł
są takie chwile kiedy się odchodzi
od Aniołów Stróżów nawet Cherubinów
od tych co wysoko
od tych co w pobliżu -
do Jezusa człowieka
niziutko na ziemi
Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu
i miłość zna za łatwą skoro nie ma ciała

Ks. Twardowski

– Kasia 2008-11-24 10:44 UTC


…Pan na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że studenci rzaaadko pytają, zwłaszcza kiedy nie mają o czymś za dużego pojęcia…naprawdę mógłby Pan trochę zwolnić…
pozdrawiam
emopati

– Anonimowy 2008-11-25 21:16 UTC


No tak. Ale o co chodzi? Prowadzę w tej chwili 2 przedmioty: Równania różniczkowe cząstkowe oraz Analiza matematyczna dla informatyków 2. Zakładam, że problem nie dotyczy równań, bo tam jest raczej łatwo (zadania są dość algorytmiczne; na ćwiczeniach udaje się zrobić sporo przykładów; studenci na równaniach zadają mi sporo pytań). Zatem analiza. Cóż. Te zadania są pioruńsko trudne, wiem o tym. (Na ćwiczeniach rozwiązuję je niczym karabin maszynowy, bo nie ma czasu – ale proszę mi wierzyć, w domu zajmują mi od 2 do 4 razy więcej czasu…) No i są ustalone zestawy: na n-tych ćwiczeniach powinienem “przerobić” (cokolwiek to słowo oznacza) n-ty zestaw. Cóż mogę powiedzieć… Jeśli to jest jakieś pocieszenie, to przypuszczam, że koło nie będzie zbyt trudne. Z punktu widzenia studenta, który chce zaliczyć, to oznacza, że jest ok. Z punktu widzenia studenta, który chce się czego nauczyć… nie wiem, ale chyba nie za bardzo.

Morał z tego płynie dwojaki: dla studentów: pytać, pytać i jeszcze raz pytać, gdy coś jest niejasne. Dla mnie: wprowadzić w życie prostą i oczywistą zasadę, żeby spróbować sobie wyobrazić swoje ćwiczenia z perspektywy studenta, który jeszcze tego nie umie.

Dziękuję więc za przypomnienie mi tej oczywistości.

No i ta rozmowa przypomina, że naprawdę trzeba dobrze rozważyć pytania: czy mamy uczyć wielu rzeczy po łebkach, czy niewielu dokładnie? Dla kogo robimy ćwiczenia – dla “tych słabszych”, “tych średnich”, czy “tych lepszych” (z braku lepszych określeń)? Co jest celem naszych zajęć? Co powinien umieć student po zaliczeniu danego przedmiotu?

To nie są łatwe pytania. Osobiście mam pewną wizję odpowiedzi. Ale ciekaw jestem też opinii “z drugiej strony”.

– Marcin Borkowski 2008-11-25 22:14 UTC