Komentarz - 2007-04-24 Wstęp wzbroniony

Last edit

Summary: Krótki powrót do dyskusji, motywowany burzliwą wymianą poglądów na forum osiedlowym (tak, przeprowadziłem się, tak, jest zamknięte, tak, . . .

Added:

> ----
> Krótki powrót do dyskusji, motywowany burzliwą wymianą poglądów na forum osiedlowym (tak, przeprowadziłem się, tak, jest zamknięte, tak, jest ochrona, tak, to jest bez sensu;)): niestety, trochę chyba miałem racji. Od człowieka, który ostatnio ponad rok spędził w USA, dowiedziałem się, że polaryzacja ("dobre"/"złe" dzielnice) jest tam dużo wyraźniejsza niż u nas. Przyczyny są wprawdzie pewnie nieco inne (akurat zamkniętych osiedli to chyba jest tam dużo mniej, za to chyba dużo łatwiej niż u nas się wyprowadzić, jeśli przestaną nam się podobać sąsiedzi) - ale efekt podobny: są okolice, gdzie strach nawet przejechać samochodem. Oby u nas nie zrobiło się podobnie - a kto wie, czy w taką stronę nie zmierzamy...
> -- Marcin Borkowski 2008-07-09 19:47 UTC


To ja tym razem multimedialnie, jeśli pozwolisz. Muzyka:
Gotta Knock a Little Harder, słowa: GKLH from Knocking on Heaven's Door OST.

Radomir Dopieralski 2007-04-24 09:52 UTC


Oj, powiało pesymizmem… Nie no, bedzie dobrze.

– Marcin Borkowski 2007-04-24 11:27 UTC


Cóż. Akurat mam przyjemność mieszkać na takim “strzeżonym” osiedlu. “strzeżonym” - w cudzysłowiu, jest domofon, wiecznie niedziałający oraz prawie zawsze otwarta brama.

Wczesniej z kolei mieszkałem w bloku na poznańskim blokowisku. Otwartym. Z zepsutym domofonem, rozwalonymi drzwiami (bo jak domofon nie działa to prościej otworzyć drzwi kopniakiem niż zastanawiać się gdzie jest klucz) i klatką niemalowaną od nigdy(bo przecież po co malować skoro i tak żulki pobrudzą).

I… nie żałuję przeprowadzki. Mimo iż “bezpieczeństwo” jest iluzoryczne, to jednak czuję się bezpieczniej. Jakoś mam mniejsze obawy że wychodząc natknę się na żulka leżącego w poprzek klatki i odsypiającego kaca. Albo bandę dzieciaków z całego osiedla która nie ma co robić i pastwi się nad innymi(chociaż ostatnio ich już na blokowisku nie było - nie dostali kolejnej przepustki z poprawczaka). Powiesz że to “snobizm” tak się odgradzać od życia. Ale… to o wiele wygodniejsze. Do publicznego życia są inne części poznania. Stare miasto, centra handlowe, parki. A na osiedlu chcę mieszkać. W spokoju. Jak chcesz mnie odwiedzić - zapraszam, zawsze wejdziesz. Ale przypadkowy “żulek” zanim rozłoży się pod drzwiami kilka razy sie namyśli.. i wybierze inne miejsce, gdzie mniej będzie przeszkadzał.

To tak jak z spamem w sieci. Można walczyć, usuwać go… Interweniować w każdym przypadku.. ale to i tak nic nie da. Jedyne rozsądne wyjście to utrudnić mu drogę, tak by skierował się gdzieś indziej, gdzie nie będzie nam przeszkadzał.

Andrzej Dopierała 2007-04-24 11:33 UTC


Ok, ok, ja to rozumiem. Ja też (niestety?) przeprowadzam się za parę miesięcy na chronione osiedle. Mam nadzieję, że nie będzie zamknięte. Wcale się zresztą nie dziwię, że ktoś woli mieszkać za kratami niż na przysłowiowym Dębcu;). Chodzi mi raczej o skalę makro: to jest chore, że takie osiedla powstają. I faktycznie jest tak, jak ze spamem: to kieruje go tylko gdzie indziej, zamiast go naprawdę zwalczać. I to jest problem, który w dodatku może wybuchnąć za jakiś czas i dopiero będzie. Jak myślisz, jaki procent miasta można ogrodzić? Spróbuj wyekstrapolować ten trend troszeczkę: wszędzie kamery, uzbrojeni strażnicy, na co drugim skrzyżowaniu Cię legitymują, w tramwajach kuloodporne szyby… Fajnie? A potem jedziesz na wycieczkę do lasu albo masz jakąś sprawę do załatwienia w “strefie B”, i dopiero jest adrenalinka! No i czy o to chodzi?
A druga sprawa, to paranoiczne próby zabezpieczenia się przed wszystkim, oczywiście własnymi siłami, by być w stu procentach niezależnym i samowystarczalnym, a wszystko to podszyte potwornym lękiem. Smutne to i ja tak nie chcę. I nie muszę tak - i to (m.in.) jest treścią Dobrej Nowiny: naprawdę nie musimy się bać!

– Marcin Borkowski 2007-04-24 11:50 UTC


Hm.. tylko właśnie.. to nie jest takie do końca “zamknięte”. Mam kontakt z kilkoma bardziej “zamkniętymi” osiedlami i.. chociaż są tam strażnicy, to nigdy nie byłem wylegitymowany. Zawsze wystarczy sie tylko uśmiechnąć i przejść.

Wczoraj w gazecie wągrowieckiej czytałem o tym, że w jednej z wągrowieckich szkół zatrudniono ochroniarza - karatekę. Czy to coś dało? Podejrzewam tylko że wzmocniło “pozorną” ochronę - bo w końcu ile jeden gościu może zrobić? Tym niemniej ludzie czują się tam bezpieczniej.

A co do ogrodzenia… osiedla mieszkalne - jak najbardziej niech będą ogradzane. Jak ktoś chce wyjść przed klatkę - niech czuje się bezpiecznie i ma świadomość że nikt przypadkowy się przed klatką nie kręci. Co prawda będzie to i tak bezpieczeństwo “pozorne”, bo jak ktoś naprawdę chce się zemścić na swoim nauczycielu matematyki to nawet ochrona Ci nic nie da ;). Ale - lepsze takie niż żadne.

A poza osiedlem? Jak ktoś tam wychodzi, niech sobie zdaje sprawę z konsekwencji. Że może go potrącić samochód, że jakiś huligan może go okraść… Dlatego też małych dzieci się samych z domu nie wypuszcza by chodziły sobie po mieście. Ale na podwórko - czemu nie?

Andrzej Dopierała 2007-04-24 12:15 UTC


A więc sam pośrednio przyznałeś mi rację: że “bezpieczeństwo” na zamkniętych osiedlach jest pozorne. A poza tym: moje bezpieczeństwo (i bezpieczeństwo moich bliskich) to jedno. Też pewnie będę się czuł spokojniej na zamkniętym osiedlu. Problem społeczny zaś - to drugie. Problem, który będzie narastał w miarę kurczenia się “wolnej” przestrzeni, w miarę polaryzowania się społeczeństwa itd. Obym się mylił…

– Marcin Borkowski 2007-06-12 18:09 UTC


Spokojnie, taka polaryzacja jest sztuczna i się długo nie utrzyma, takie rzeczy się korygują samoczynnie – “Nam wszystko jedno: panów czy bydło rżnąć”.

Radomir Dopieralski 2007-06-14 09:56 UTC


Dzięki za pocieszenie;)! No właśnie czegoś takiego można się obawiać. Ciekawe, czy ludzie się połapią zawczasu. W pewnym sensie analogiczny problem dotyczył terroryzmu, i trzeba było dopiero 9/11, żeby ludziom się otworzyły oczy - a i to nie wszystkim, wystarczy popatrzeć na Jurka W. Krzaka. Nie tylko Polak mądry po szkodzie… A przecież wystarczy odrobina myślenia i empatii…

– Marcin Borkowski 2007-06-14 11:50 UTC


Krótki powrót do dyskusji, motywowany burzliwą wymianą poglądów na forum osiedlowym (tak, przeprowadziłem się, tak, jest zamknięte, tak, jest ochrona, tak, to jest bez sensu;)): niestety, trochę chyba miałem racji. Od człowieka, który ostatnio ponad rok spędził w USA, dowiedziałem się, że polaryzacja (“dobre”/“złe” dzielnice) jest tam dużo wyraźniejsza niż u nas. Przyczyny są wprawdzie pewnie nieco inne (akurat zamkniętych osiedli to chyba jest tam dużo mniej, za to chyba dużo łatwiej niż u nas się wyprowadzić, jeśli przestaną nam się podobać sąsiedzi) - ale efekt podobny: są okolice, gdzie strach nawet przejechać samochodem. Oby u nas nie zrobiło się podobnie - a kto wie, czy w taką stronę nie zmierzamy…

– Marcin Borkowski 2008-07-09 19:47 UTC