Komentarz - 2008-02-10 Rodzina

Difference between revision 68 and current revision

Summary: Cofam do 2013-10-20 19:28 UTC

No diff available.

Nie jestem całkowicie pewien czy bycie komunistą wyklucza się z byciem katolikiem. W końcu pierwsze chrześcijańskie “społeczności” były bardzo zbliżone do komun.

A co do wychowania.. Cóż. Generalnie racja. Ale nie do końca.
Ciężko postawić wyraźną granicę pomiędzy tym co należy do “rodziny” a co do “społeczeństwa”. W każdym razie temat gdzie można pouprawiać sporo demagogii. I do niczego się mądrego nie dojdzie…

Andrzej Dopierała 2008-02-11 11:32 UTC


Wyklucza się, wyklucza, bo komunizm opiera się na marksizmie, który jest całkowicie niekompatybilny z chrześcijaństwem. Zewnętrzne podobieństwo niektórych myli, to fakt, ale to jednak jest duża różnica.

A co do drugiej części: mnie nie chodziło o to, co “należy do rodziny”, a co “należy do społeczeństwa”. Miałem na myśli np. raczej oczywisty fakt, że sposób, w jaki rodzina wychowuje dzieci, jest dla całości społeczeństwa całkiem istotny - i nie chodzi tu tylko o to, czy rodzice biją dziecko czy nie, ale np. jakimi wartościami go karmią. Innymi słowy, coś w rodzaju “takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.

A co do demagogii: to, że ktoś sieje zamęt i uprawia demagogię, to nie oznacza ani tego, że do niczego mądrego nie da się dojść, ani tym bardziej tego, że nie należy dyskutować, prawda?

– Marcin Borkowski 2008-02-11 11:51 UTC


Ano jest istotny. Tylko że… ciężko określić uniwersalne wartości których trzeba by było “uczyć”. Problem też pojawia się z ich egzekwowaniem. Dużo rzeczy może być w różny sposób pojmowane…

imho bez uściślenia o co _dokładnie_ chodzi - nie ma sensu dyskutować. Bo Ty możesz myśleć o np wartościach typu szacunek do życia, a ja mogę myśleć że chodzi o podejście do życia(np w formie “dawania”/“brania”).

Z uprawiającymi demagogię nie ma sensu dyskutować. Bo rzadko kiedy doprowadza to do czegoś pożytecznego. A już napewno można poświęcony na to czas spożytkować… lepiej ;)

Andrzej Dopierała 2008-02-13 23:04 UTC


E, ale się ze mną droczysz.

Widzisz, krótki wpis na blogu to nie jest miejsce do dyskusji - miejscem do dyskusji jest np. komentarz;), choć o tej porze ciężko mi się dyskutuje… Wpis na blogu miał raczej sprowokować do myślenia niż być konkretnym głosem za konkretnym rozwiązaniem.

Ale spróbuję króciutko odpowiedzieć. Określenie uniwersalnych wartości nie jest szczególnie trudne; trudne może być ich stosowanie w niektórych przypadkach (trudne dlatego, że nie wiadomo, co zrobić - to raczej rzadko - albo dlatego, że wiadomo, co zrobić, ale wymaga to heroizmu). Egzekwowanie jest, faktycznie, niełatwą sprawą; a może raczej nie tyle egzekwowanie, które jest niejako wtórne, ale wpajanie.

Żeby dyskutować, faktycznie warto uściślić - ale to nie w tej chwili;).

A z demagogami czasami warto dyskutować - choćby dlatego, żeby obnażyć ich demagogię przed świadkami dyskusji. Nawet, jak nie przekonasz demagoga, to może Ci się uda przekonać obecnych przy dyskusji, że to, co on prezentuje, to jest lipa. Tyle, że jest to działalność niezbyt łatwa i ryzykowna, bo sprawny demagog może człowieka ładnie wygłupić

– Marcin Borkowski 2008-02-13 23:18 UTC


Dyskusje “dla publiczności” mają w Internecie specjalną nazwę (taką na “t”) i rzadko bywają ciekawe dla kogoś poza dyskutującymi. Oczywiście “rzadko” nie oznacza “nigdy”, ale ciężko jest utrzymać poziom nawet jeśli obie strony się starają.

Z drugiej strony, jak już poruszyłem ten temat, ciekawa wydaje się być koncepcja wymiany zdań polegającej na opisywaniu tego, co nam się wydaje że nasz rozmówca chce nam powiedzieć. Z moich doświadczeń wynika, że technika taka ma dwa porządane skutki: żeby podsumować, to musimy najpierw przeczytać całe, i to ze zrozumieniem, oraz wszelkie nieporozumienia są w miarę szybko wykrywane (no chyba, że mamy do czynienia z osobą “fraktalnie niepoprawną”).

RadomirDopieralski 2008-02-14 23:57 UTC


sheep: ta “technika” to z tego co pamiętam “aktywne słuchanie”.
Przy czym ma jedną wielką wadę - nieumiejętne stosowanie jej strasznie wkurza drugą osobę ;)

Andrzej Dopierała 2008-02-20 17:48 UTC


Komunikacja to akt współpracy obu stron – bez chęci nie ma sensu, niezależnie od zastosowanych technik.

RadomirDopieralski 2008-02-21 07:24 UTC