W portalu Deon.pl trafiłem dziś na znakomity tekst pod tytułem Proszę chleb, mleko i gazetkę pornograficzną. Warto przeczytać, szczególnie końcówkę.
A w świeżym numerze “W drodze” artykuł na podobny temat – klauzuli sumienia dla farmaceutów. Dlaczego tyle ludzi nie może zrozumieć, że nie wolno nikomu prawnie nakazywać działań sprzecznych z jego sumieniem? (Tym bardziej, że jest to po prostu nieskuteczne – jak pokazuje ostatnie paręset lat historii, jeśli ktoś uważa, że czegoś mu nie wolno zrobić, nie zawaha się złamać niemoralnego prawa stanowionego.) Nawet, jeśli ryzykujemy pojawieniem się durniów, którzy będą się zasłaniać FSM-em. Dając ludziom wolność, zawsze podejmujemy pewne ryzyko, ale alternatywą jest taka czy inna forma niewoli. Ja wolę wolność, choć oczywiście muszę się pogodzić z tym, że jest to wolność nie tylko dla mnie – a więc jeśli (by użyć jednego ze standardowych przykładów) trafię w stanie wymagającym natychmiastowej transfuzji krwi na lekarza-świadka Jehowy, to (niezależnie od tego, co myślę o świadkach Jehowy i ich wierze) godzę się na to, że umrę z powodu jego sumienia, i jeśli miałbym wówczas do niego o to pretensje, byłbym hipokrytą (choć gdybym nie próbował mu w takiej sytuacji pomóc w nawróceniu – czy to poprzez rozmowę, czy to modlitwę – pewnie oblałbym swoisty test na chrześcijaństwo).
Myślę, że cała afera o klauzulę sumienia dla farmaceutów jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, czy raczej jednym z symptomów jednej z chorób trawiących naszą cywilizację, czyli nadmiernego przywiązania do rzeczy nie najistotniejszych – już to wygody, już to zdrowia, już to wreszcie samego życia. Ale to już nieco inny temat.