Każda rzecz ma swój czas.
Każda rzecz ma swój czas!
Każda sprawa pod niebem
ma swą godzinę.
Jest czas rodzenia i umierania,
czas sadzenia i czas zbierania,
czas zabijania i czas uzdrawiania,
czas burzenia i czas budowania.
(…)
Marność, to tylko marność
nad marnościami…
To tylko marność!
(…)
Czas miłości i nienawiści,
czas wojny i pojednania.
Te słowa z 3 rozdziału Księgi Koheleta otwierają Dementi, najnowszą płytę Tymka. Muszę przyznać, że skłamałbym, gdybym powiedział, że je rozumiem. Nie są to zresztą słowa łatwe. Jak to “jest czas nienawiści”? Przecież nie mamy najmniejszych wątpliwości (i słusznie), że Bóg nie chce nienawiści! O co więc może chodzić?
Jak napisałem, nie wiem na pewno, ale tak mi się wydaje, że jedna z mądrości, która z tych trudnych słów płynie, jest mniej więcej taka.
Otóż człowiek dzisiejszy (ale też niegdysiejszy – Księga Koheleta została napisana najprawdopodobniej ok. 200 lat przed narodzeniem Chrystusa) bardzo by chciał działać. Chciałoby się wszak zaradzić głodowi, nędzy, klęskom żywiołowym, wojnom, smutkowi… I na przestrzeni lat “zaradzaliśmy” różnym rzeczom, i czasem wynikało z tego dużo dobrego, a czasem wprost przeciwnie. Tak Biblia, jak i historia uczą nas, że czasem trzeba umieć po prostu siąść i powiedzieć, że nasze wysiłki nie zdadzą się na nic, że jesteśmy bezradni. Odruchowo zwracamy się wtedy zwykle do Boga – skądinąd słusznie, choć należy to robić zawsze, nie tylko wtedy, gdy coś nie wychodzi – tyle, że najczęściej próbujemy Go “zmusić”, żeby wreszcie Coś Zrobił™ (czytaj: zrobił to, co my chcemy) – a nie widzimy, że On działa nieustannie…
No właśnie; Jego drogi nie są naszymi drogami, i to jednak nie jest tak, jak nam się wydaje. Czasem Bóg w cudowny sposób uzdrawia kalekę, a czasem nie. Raczej się nie zdarza, żeby piorun uderzył w mordercę – i chyba całe szczęście zresztą. I często nie rozumiemy, dlaczego jest tak, jak jest. I zapominamy o jednej prostej sprawie: Bóg jednak lepiej się orientuje w sytuacji niż my, i obojętnie, co się dzieje – obojętnie, czy możemy coś zrobić, czy nie – obojętnie, czy wydaje się nam, że Bóg nic nie robi, czy nie – On działa, i możemy być spokojni, że koniec końców wszystko obróci się na dobre. Tak było z męką i śmiercią naszego Pana, Jezusa Chrystusa; tak było z męczennikami; tak będzie i z tym wszystkim, co nas wkoło przeraża. Tak, rzeczywiście niekiedy jest czas zabijania i czas nienawiści – i niech nas wtedy nie gorszy, że nie widzimy nagłej ingerencji Boga.
Oczywiście, nie chodzi o to, by siedzieć z założonymi rękami; potrzeba dużo mądrości, żeby wiedzieć, kiedy należy modlić się i pracować, a kiedy “tylko” się modlić. Kwietyzm potępiono jako herezję już dawno. Ale świadomość, że nie wszystko zależy ode mnie, jest nam niekiedy bardzo potrzebna – i w sumie bardzo kojąca.